Ludzie potrzebują inteligentnego chama, który sprawnie i światowo przeniesie ich frustracje na agresje. Stąd popularność Palikota, Wojewódzkiego (z lewa), Kurskiego i Sakiewicza (z prawa). Chamstwo jest zazwyczaj płaskie (jednowymiarowe), więc może się mylić, co z prawa, co z lewa. Dla porządku pamiętajmy: rasizm, szowinizm i antysemityzm lewicy jest ekspresją artystyczną, w przypadku prawicy – faszyzmem. Antysemityzm lewicy płynie z miłości do ludzkości, na prawicy – wręcz przeciwnie. Trzeba pilnować, kto mówi, by zrozumieć, co mówi. Nic trudnego, to nam przyswajają na każdym etapie edukacji: od przedszkola po uniwersytet.
Tak było zawsze. Faszyzm i komunizm były dwiema mordami zjawiska nazywanego radykalizmem mas ludowych. Pijany cham, jak się wkurzył, musiał komuś dać w mordę. Teorie radykalizmu mas ludowych twórczo uzasadniały tę potrzebę. Zwykły człowiek ma zakodowane zahamowania, nie jest mu łatwo zabić bliźniego, nawet gdy się przy tym obłowi. Dlatego potrzebna jest ideologia: ma zabijać dla Ojczyzny, Narodu, Rasy, Lepszego Jutra, Wyzwolenia Uciskanej Klasy i z innych szlachetnych pobudek; obłowienie się przy tej okazji jest słusznym i sprawiedliwym wynagrodzeniem poniesionego trudu.
Drobny niuans, taka cienka, czerwona linia różni demokracje od rządów motłochu. Uzbrojenie ludzi w zdobycze cywilizacji, wyposażenie w dyplomy potwierdzające wysokie wykształcenie, nieograniczona możliwość uzyskiwania i przetwarzania informacji, nie zmienia motłochu w społeczeństwo. Także w rozwiniętych demokracjach o kierunkach zmian decydują instynkty tłumu. Opisywana przez Le Bone „Psychologia tłumu” przenoszona jest na umiejętności zarządzania emocjami przez specjalistów od marketingu. Wygrywa się podziały „swoi-obcy”, oddaje się rozum pod komendę charyzmatycznych liderów, działa się pod presją otoczenia, aby być takim jak reszta. Motłoch może zniszczyć cywilizację, burząc fabryki i paląc dwory. Może także zrobić to samo wysokimi podatkami i głupim prawem. I zawsze czuje się z tego rozgrzeszony, jako motłoch nie czuje się odpowiedzialny ani za swoje czyny, ani za stan państwa, będący efektem tych czynów. Gdy sprawy mają się źle, motłoch zawsze znajdzie kozła ofiarnego: Żydów, bankierów, kapitalistów, kapłanów albo przynajmniej cyklistów. Nikt bowiem nigdy, a zwłaszcza w warunkach demokracji, nie powie publicznie, że lud jest głupi. Tak jak producent coca-coli nie wyjawi nigdy swojej pogardy dla konsumentów brunatnego napoju.
Dotyczy to i współczesności, i przeszłości. Zamiast badać fakty i na ich podstawie krytycznie oceniać postawy przodków, historia stała się producentką mitów tworzonych na potrzeby współczesne. 14 lipca, wielki europejski kraj, nosiciel kultury, idei praw człowieka, liberalizmu i tolerancji, obchodzić będzie swoje święto narodowe. Święto ustanowione w rocznice smutnego wydarzenia, gdy pijany motłoch spalił Bastylię, grając w piłkę głową komendanta twierdzy. Uwolnił 6 osób, w tym kilku złodziei i jednego słynnego zboczeńca seksualnego. Cztery lata później, rządząc swym krajem, ten sam motłoch zamknął w więzieniach 200 tys. ludzi, a blisko 20. tys wymordował w publicznych egzekucjach.
Świetny to fundament humanitaryzmu. To ja przepraszam: wolę fundamentalizm muzułmański i katolicki. Sułtan Sulejman i funkcjonująca w tym samym czasie inkwizycja hiszpańska wymordowali wspólnie mniej ludzi, przez pół wieku, niż rewolucja francuska przez trzy lata...