Czy masz raka? Już może masz!
Z nieco zadziwiającym spokojem mieszkańcy Częstochowy, a zwłaszcza dzielnicy Stradom i osiedla Trzech Wieszczów przyjęli informacje o składowaniu niebezpiecznych odpadów w hali przy ulicy Filomatów 28. A przecież aż się prosi, by właśnie w tej sprawie wykazali się zdecydowaną aktywnością i wymusili na prezydencie Częstochowy Krzysztofie Matyjaszczyku (SLD) natychmiastowe działania usunięcia groźnych dla życia i zdrowia chemikaliów. Brak zainteresowania tematem z całą pewnością wynika z niewiedzy, więc ją uzupełnijmy.
3 osoby za kratami
W maju 2018 roku służby kontrolne otrzymały zgłoszenie o składowisku niebezpiecznych odpadów, w hali po dawnym Wełnopolu przy ulicy Filomatów w Częstochowie. Odpady składowane są na gruncie Skarbu Państwa, będącym w użytkowaniu wieczystym prywatnej firmy. Zaraz po zgłoszeniu, śledztwo wszczęła częstochowska Prokuratura Rejonowa, która rok później postępowanie przekazała Prokuraturze Regionalnej w Katowicach. Z ustaleń śledczych wynika, że „w styczniu 2018 roku Andrzej D. założył działalność gospodarczą celem udziału w przestępczym procederze w charakterze tzw. słupa i w tym samym miesiącu podpisał umowę najmu hali przy Filomatów w Częstochowie. Wyszukiwaniem miejsc do składowania odpadów zajmowali się Dariusz H., Marek M. oraz Dorota R. i jeszcze dwie inne osoby. Wobec trzech podejrzanych zastosowano środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania, który trwa nadal.”
Istotą rzeczy jest to, jakie odpady zostały zgromadzone w centrum Częstochowy?
I tu zaczyna się jazda..., dlatego mieszkańcy Stradomia i Trzech Wieszczów nie powinni spać spokojnie. W sąsiedztwie zabudowań mieszkalnych zalegają: „niebezpieczne substancje chemiczne, medyczne, tabletki, substancje kancerogenne, wybuchowe, silnie utleniające, rozcieńczalniki, rozpuszczalniki, trójchloroetylen, pochodne benzenu, kwasy karboksylowe, kwas siarkowy etc.” Prokuratura mówi wprost: „z beczek o pojemności 200 litrów i pojemników typu "Mauser" o pojemności 1.000 litrów wydobywają się opary, które mogą tworzyć z powietrzem mieszaniny wybuchowe.” W tym miejscu prokuratura daje do zrozumienia, że w razie wybuchu zniszczeniu uległyby budynki mieszkalne, instytucje publiczne (Urząd Skarbowy, szpital przy ul. Mickiewicza), ale też infrastruktura drogowa (wiadukt w al. Niepodległości), kolejowa (bocznica i Linia Towarowa Stradom 702) i tramwajowa (linia w okolicach ronda Adama Mickiewicza).
„Odpady zawierają szereg związków organicznych o właściwościach wywołujących nowotwory; mogą powodować mutacje tj. trwałą zmianę w ilości lub strukturze materiału genetycznego w ludzkich komórkach, działające szkodliwie na funkcje rozrodcze i płodność u dorosłych osobników płci męskiej i żeńskiej oraz powodujące toksyczność rozwojową u potomstwa, a także mogą zaburzać czynności hormonalne człowieka.” Prokuratura Regionalna zwraca również uwagę, że nie tylko opary, wydzielające się z odpadów są dla ludzi i środowiska niebezpieczne. „Ustawione w hali pojemniki ułożone są w sposób warstwowy do poziomu sufitu, co powodowało ich przewracanie się, rozszczelnianie oraz wylewanie ich zawartości. Odpady mają kontakt z powierzchnią ziemi, co z kolei może mieć wpływ na wody gruntowe oraz glebę, bowiem były przechowywane w budynku nieprzystosowanym do magazynowania odpadów niebezpiecznych.” Część pojemników posiada etykiety, jednak zawartość nie odpowiada opisowi. Spora grupa odpadów nie jest w żaden sposób oznakowana.
W październiku 2019 roku doszło do poważnego wycieku niezidentyfikowanej substancji z dwóch zbiorników (jeden z nich miał 1.000 litrów pojemności). O fakcie tym, odpowiednie służby zawiadomił prezes CzAS Hubert Pietrzak. Specjalna jednostka chemiczna straży pożarnej, spektrometrami próbowała ustalić pochodzenie wyciekającej substancji – bezskutecznie. Zabezpieczała więc teren, posypując plac warstwą piasku.
A teraz trochę liczb
W hali przy Filomatów, chemikalia zajmują blisko 5 tysięcy metrów kwadratowych, a pojemniki ustawione są jeden na drugim pod sam dach. Mimo, że sprawa ma ponad 1,5 roku nadal nie ma pewności, co do całkowitej ilości zgromadzonych substamcji ani o tym, czym są. Wiadomo, że ich około 2.500.000 litrów, czyli tyle co 12 tysięcy dużych wanien do kąpieli albo prawie 270 samochodów betoniarek, tzw. gruszek. Przeliczając tę ilość na kilogramy, mamy w Częstochowie przy Filomatów około 1 tysiąca ton śmiercionośnych odpadów, czyli tak, jakby w hali stało prawie 17 wagonów kolejowych z węglem.
Kto posprząta?
Obowiązek usunięcia groźnych dla życia i zdrowia ludzi odpadów spoczywa na prezydencie Matyjaszczyku. Urząd miasta twierdzi jednak, że nie stać go na utylizację śmieci. Zdaniem magistratu pozbycie się odpadów to koszt nawet 20 milionów złotych. W jednym z komunikatów czytamy: „Miasto Częstochowa dba o bezpieczeństwo swoich mieszkańców”. Czyżby?
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach kilkakrotnie występował do prezydent Częstochowy Krzysztofa Matyjaszczyka o podjęcie natychmiastowych działań w tej sprawie. Zdaniem WIOŚ: „Miasto Częstochowa może wszcząć postępowanie, na podstawie którego zwraca się do służb podległych wojewodzie, m.in. do Inspekcji Ochrony Środowiska o to, by stwierdzić, czy odpady są bezpośrednim zagrożeniem zdrowia i życia ludzi. Jeśli tak jest, to art. 26 punkt a ustawy o odpadach, pozwala wykorzystać do usunięcia odpadów pieniądze z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Wystarczy wejść w rolę wykonawstwa zastępczego.” To wielokrotnie podkreślał jeden z radnych PiS.
W piśmie z końca października br. zastępca prezydenta Andrzej Babczyński przyznaje, że „tutejszy organ nie występował do wskazanych w ustawie jednostek o opinie w sprawie spełnienia przesłanek konieczności niezwłocznego usunięcia odpadów”.
Zdaniem prezesa CzAS Huberta Pietrzaka brak działań od maja 2018 do października 2019 ze strony prezydenta jest przestępstwem, a czym zawiadomił Prokuraturę Regionalną w Katowicach. Śledczy podzielili opinię prezesa Pietrzaka i wszczęto śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązku usunięcia nielegalnie składowanych beczek z niebezpiecznymi chemikaliami w Częstochowie przy ulicy Filomatów. Na razie postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie, ale to pewnie tylko kwestia czasu.
Czy rzeczywiście miasto Częstochowa jest bez wyjścia?
Przykładem niech będą Siemianowice Śląskie. W maju 2019 roku - tak, tak, tego roku – w Siemianowicach w dzielnicy Michałkowice, nieopodal osiedli mieszkalnych odnaleziono w prywatnym magazynie aż 3 tysiące ton niebezpiecznych odpadów (o 2 tysiące więcej niż w Częstochowie). Podobnie jak w naszym mieście działała tam mafia śmieciowa. Władze Siemianowic w trybie natychmiastowym wystąpiły do instytucji środowiskowych o stosowne opinie, po czym zawnioskowały do Narodowego i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o przyznanie dotacji na wywóz i utylizację niebezpiecznych odpadów.
I tu najciekawsze. Koszt pozbycia się z Siemianowic toksycznych śmieci wyniósł około 30 milionów złotych. Obydwa Fundusze przekazały Siemianowicom 27 milionów (93% całości kosztów), czyli miasto wyda niewiele ponad 2 miliony złotych.
Ponieważ problem sprowadzania do Polski niebezpiecznych odpadów na masową skalę, dotyczy wielu miasta w naszym kraju, Rzecznik Praw Obywatelskich wystąpił do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Warszawie z pytaniem o wsparcie gmin w usuwaniu porzucanych odpadów niebezpiecznych. Otrzymał odpowiedź, że gmina może dostać dotację z Funduszu do wysokości 80 proc. kosztów - ale odpady muszą zagrażać zdrowiu lub życiu ludzi albo powodować nieodwracalne szkody środowiska, a miejsce ich składowania musi być własnością gminy lub Skarbu Państwa. Gmina może też dostać pożyczkę do 100 proc. kosztów na usunięcie odpadów, gdy uchyla się od tego ich posiadacz. Po wykorzystaniu takiej pożyczki można ubiegać się o jej umorzenie. Gminy rzadko jednak występują o takie wsparcie finansowe.
O szczegóły w sprawie częstochowskich odpadów zapytaliśmy Prokuraturę Regionalną w Katowicach.
Oto odpowiedzi na nasze pytania:
- We wrześniu 2019 r. sprawa odpadów składowanych w Częstochowie przy ul. Filomatów trafiła do Prokuratury Regionalnej w Katowicach, która przejęła ją z Prokuratury Rejonowej w Częstochowie. Co było powodem przejęcia sprawy?
- Decyzja prokuratora o przejęciu sprawy podyktowana była rozwojowym charakterem sprawy, działaniem zorganizowanej grupy przestępczej, wysokim zagrożeniem stwarzanym przez zgromadzone odpady i wielkością składowisk.
- Prócz Częstochowy i Mysłowic, w jakich innych miastach województwa śląskiego działała ta konkretna grupa przestępcza?
- W tym śledztwie, ustalono, że grupa ta działała na terenie kraju, a nie tylko w tych dwóch miastach, czynności związane z ustalaniem innych miejsc są w toku.
- Czy już ustalono pochodzenie odpadów, bądź choćby przypuszczalne ich źródło oraz co zawierają te zidentyfikowane i dlaczego nie zidentyfikowano pozostałych?
- Odpady zostały zidentyfikowane w oparciu o badania fizykochemiczne wykonane przez biegłych z zakresu chemii odpadów i ochrony środowiska w zakresie, w jakim były dostępne pojemniki do pobrania próbek, pytanie o źródło pochodzenia odpadów jest jednym z celów postępowania przygotowawczego.
- Czy Prokuraturze Regionalnej wiadomo już czy są to odpady toksyczne, rakotwórcze, łatwopalne bądź też inne?
- Z uzyskanych w sprawie opinii biegłych, a także informacji pochodzących od Straży Pożarnej, WIOŚ Delegatura w Częstochowie jednoznacznie wynika, że znajdujące się w hali w Częstochowie i na działce w Mysłowicach odpady są wysoce łatwopalne, ich pary mogą tworzyć wraz z powietrzem mieszaniny wybuchowe, stwarzające wysokie zagrożenie pożarowe i wybuchowe z uwagi na ich właściwości fizyko – chemiczne dla terenów sąsiednich, budynków i infrastruktury technicznej drogowej, kolejowej i tramwajowej (zwłaszcza dotyczy to składowiska w Częstochowie), zawierają szereg związków organicznych o właściwościach wywołujących nowotwory lub zwiększających zachorowalność na nie, mogących spowodować mutację tj. trwałą zmianę w ilości lub strukturze materiału genetycznego w komórce lub działających szkodliwie na funkcje rozrodcze i płodność u dorosłych osobników płci męskiej i żeńskiej oraz powodujące toksyczność rozwojową u potomstwa, a także zaburzać czynność układu endokrynnego.
- Od kiedy prezydentowi Częstochowy wiadomo o zagrożeniu?
- Od dnia podjęcia na miejscu zdarzenia czynności tj. od maja 2018 r, albowiem zawiadomiono o tym Wydział Zarządzania Kryzysowego UM Częstochowa. (…)
W dniu 21 października 2019 r. poinformowano o sytuacji istniejącej przy ul. Filomatów 28 w Częstochowie Wojewodę Śląskiego.
- Czy prawdą jest, że doszło do spotkana przedstawicieli Prokuratury z władzami miasta?
- Tak, do spotkania doszło w dniu 30 lipca 2018 roku w Urzędzie Miasta Częstochowy. W spotkaniu uczestniczyli: Prokurator Rejonowy Częstochowa – Północ w Częstochowie oraz Zastępca Prezydenta Miasta Częstochowy Mirosław Soborak.