W zasadzie stałym punktem naszych rozmów podczas Salonu Prasowego jest częstochowskie MPK.
- Nie mogę się z tym pogodzić, że ludzie wsiadają do autobusu i nie mają biletu. Dlaczego taki jeden z drugim nie kupi sobie wcześniej? A najgorsze jest to, że prawie nigdy osoby te nie mają odliczonych pieniędzy, tylko kupuje jeden bilet u kierowcy i podaje mu 100 złotych. A co robi kierowca? By nie stać na przystanku, bo potem ma duże opóźnienie – odjeżdża, a pasażerowi resztę wydaje podczas jazdy. To skandal, przecież to zagraża bezpieczeństwu pozostałych pasażerów. Skoro nie można rozmawiać przez telefon, czytać książki czy też robić jakiś innych skomplikowanych rzeczy w czasie kierowania samochodem – to dlaczego można grzebać w pudełeczko w poszukiwaniu pieniędzy? Ja dużo jeżdżę autobusami, nawet kilka razy dziennie na różnych liniach, bo nie ma własnego samochodu. Tylko jeden raz zdarzyło mi się usłyszeć, że kierowca odmówił sprzedaży biletu pasażerowi, który nie miał drobnych pieniędzy. Kierowcy zamiast patrzeć na drogę nagminnie grzebią w portfelikach. Co to w ogóle jest...? - opowiada uczestnik Salonu.
- Skoro jesteśmy przy częstochowskiej komunikacji, to ja bym miała prośbę, pewien postulat. Czy nie dałoby się uruchomić jakiejś linii autobusowej, która jechałaby z placu Biegańskiego pod Jasną Górę? Po prostu żaden autobus nie przejeżdża przez II Aleję. Czy ja mogę zgłosić taki wniosek – pyta mieszkanka Częstochowy.
Kolejny temat, który już kiedyś na naszych lamach poruszaliśmy dotyczy dokarmiania bezdomnych zwierząt.
- Czy ktoś kontroluje w mieście sprawę wyrzucania przez ludzi starego jedzenia? Straż miejska od lat ten problem lekceważy. Doszło już do tego, że ludzie nie tylko kładą stary chleb przy koszu. Są tak bezmyślni, że wyrzucania jedzenie bezpośrednio z okien na trawnik, a nawet na chodnik. Ciekaw jestem, czy ktoś w Częstochowie wie, ile mamy szczyrów – a mamy ich coraz więcej. To samo się tyczy gołębi. Te zwierzęta są szkodnikami, a co gorsza roznosicielami wielu, groźnych dla człowieka chorób. Niech ktoś wreszcie zrobi z tym porządek... – informuje nasz Czytelnik.
Sprawa dotycząca rozliczania zużycia wody w mieszkaniach, to także poważny problem, o którym na spotkaniu chcieli porozmawiać uczestnicy Salonu.
- Miałby prośbę. Czy redakcja Tygodnika 7 dni mogłaby ustalić, dlaczego zawsze pod koniec roku mam koszmarne zużycie wody. Licznik pędzi jak szalony już od końca października i tak aż do grudnia. Mam wrażenie, że ktoś stosuje jakiś trik, być może chodzi o ciśnienie wody, którym ktoś „bawi się”, by było większe zużycie. Jeśli redakcja mogłaby się tej sprawie przyjrzeć – będę wdzięczny – mówi mieszkaniec dzielnicy Raków.
Problem brudnych ulic, chodników, a nawet terenów zielonych już kilkakrotnie był poruszany na naszych spotkaniach. Niestety władze miasta nie reagują na sygnały od mieszkańców.
- Proszę się przejechać, choćby na ulicę Limanowskiego. Brud, syf i malaria. To samo się tyczy ulicy Mirowskiej. Tego miasta chyba nikt nie sprząta? Jeszcze gorzej jest na przystankach autobusowych. Nie tak dawno dokonałam małej prowokacji. Koło kasza niedaleko przystanku autobusowego leżało tekturowe pudełko. Zaznacza, że śmieć nie był mój. Odpad położyłam przy przystanku. Przyznaję, zrobiłam to z premedytacją i złośliwie, trochę też z ciekawości. Codziennie przychodzę na ten przystanek, więc mogłam sprawdzać, czy ktokolwiek ten przystanek sprząta. Po niespełna miesiącu dostałam nerwa i wrzuciłam pudełko do pobliskiego kosza. Wniosek jest prosty – nikt nie sprząta przystanków autobusowych, a podobno – tak powiedział mi znajomy – pieniądze na to idą. Ja się pytam: do czyjej kieszeni i za co, bo na pewno nie za sprzątanie. Polecam przystanki przy ulicy Staszica i przy Kiliańskiego – opowiada uczestnika Salonu.
Na kolejne spotkanie Podziemnego Salonu Prasowego 7 dni zapraszam 5. marca do Cafe del Corso Al. NMP 53 o godzinie 16.